Cytat:

Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej. Z tą wiarą lżej im, będzie żyć i umierać.

— Wisława Szymborska

wtorek, 15 lutego 2011

Prolog.

    Blond-włosa dyrektorka była w każdym calu nienaganna, urodziwa i sprawiała wrażenie osoby inteligentnej. Naruto nie widział dotąd równie zadbanej kobiety po czterdziestce.
   
Podpisz tutaj – idealnie wypiłowanym, pomalowanym na krwistą czerwień paznokciem wskazała odpowiednią stronę.
    Niewiele brakowało, żeby zaczął chichotać.    

    W miejscu, w którym pani szanowna koleżanka narysowała ołówkiem krzyżyk? - zapytał z lekko uniesionym kącikiem ust. Kiedy złożył zamaszysty podpis, odłożył długopis na blat biurka.
   
Wybacz, nie chciałam potraktować cię protekcjonalnie, Naruto-kun – odezwała się Shizune, najwyraźniej po czasie zorientowawszy, jaką gafę popełniła. Nie można jej było jednak winić za przezorność.
   
Spokojnie, wcale tak tego nie odebrałem – zapewnił ją szczerze.
   
Mam nadzieję, że szybko zaaklimatyzujesz się w naszej placówce – westchnęła Tsunade. Nie wyglądała na szczególnie szczęśliwą.
   
Dziękuję – odparł Naruto. Miał nadzieję, że nie sprawia wrażenia zbyt pewnego siebie czy wręcz zarozumiałego lub aroganckiego. Te cechy charakteru były mu zupełnie obce.
    Sięgnął po kopie dokumentów, która przeznaczona była dla niego i z wdzięcznością uśmiechnął się do Tsunade. Podczas całej sprawy z transferem do nowej szkoły dużo mu pomogła. Co ważniejsze zachowała dyskrecję, za co był jej szczególnie wdzięczny.

    Szedł ulicą, na którą kładły się długie cienie. Słońce zachodziło, a na perłowym tle nieba odcinały się czarne sylwetki drzew. 

    Przystanął na moment, gdy mijał wystawę sklepową. Na tafli szkła malowało się jego odbicie. Przyjrzał się sobie krytycznym wzrokiem, najwięcej uwagi poświęcając twarzy naznaczonej bliznami. Oba policzki szpeciły poziome linie, cienkie i delikatne, przywodzące na myśl kocie wąsy. Wiele dziewcząt sądziło, że nadają mu uroku. Dla niego jednak owe blizny były po prostu pamiątką, trwałą i przykrą. Przywoływały bowiem wspomnienia, które mimo upływu czasu, wciąż bolały. 
     Przeszłość jest tatuażem – przypomniał sobie słowa znanej mu piosenki. Nikt jej nie zmaże.
    Ile by dał, aby móc zapomnieć? Ile by dał, aby móc się cofnąć, by móc ponownie stanąć przed wyborem, tym razem jednak obierając inną drogę? Wszystko co miał. 
    Jego ponure rozmyślenia przerwał dźwięk dzwonka. Głośna melodia i gruby baryton wokalisty jednego z rockowych zespołów przykuł uwagę kilkoro przechodniów, którzy zaszczycili go zniesmaczonymi spojrzeniami, niemal wrogimi. Zignorowawszy to, sięgnął do kieszeni spodni, skąd wyczuwał delikatne, acz wyczuwane wibracje. Nacisnąwszy zielony przycisk na komórce, przyłożył ją do ucha.
    Załatwiłeś już wszystkie formalności? zapytał jego rozmówca, w którym Naruto rozpoznał swojego prawnego opiekuna.
    – Tak, twoja przyjaciółka, Tsunade, zajęła się dla mnie wszystkim zapewnił.
    – Mówiłem ci, że z niej równa babka. – W słuchawce rozbrzmiał ochrypły śmiech. – Dobra, ja wracam do mojej niezwykle ważnej pracy, bo inaczej wiedźma przyleci na miotle i rzuci na mnie zły urok jęknął niezadowolony mężczyzna, rozłączając się. 
    Naruto uśmiechnął się pogodnie, kiedy zrozumiał, co jego opiekun miał na myśli. Jiraya był pisarzem, zobowiązanym trzyletnim kontraktem z niewielkim wydawnictwem. Edytorka, która odpowiedzialna była za pilnowanie wszelkich terminów, na co dzień mogła uchodzić za piękną i delikatną kobietę, ale zarówno Naruto jak i Jiraya zdążyli się przekonać, że w tym drobnym ciele zamieszkuje iście przerażający demon. Jiraya jej szczerze nie znosił, odkąd w przypływie złości wyrzuciła jego ulubione pisemko dla dorosłych, który mężczyzna z zapartym tchem studiował, zamiast kończyć pisanie manuskryptu.
    Naruto zaśmiał się na to wspomnienie i już w dużo lepszym nastroju ruszył w kierunku mieszkania. To był długi i niezwykle męczący dzień, a chłopiec był przekonany, że jutrzejszy będzie jeszcze gorszy. Jutro bowiem wypadało rozpoczęcie roku szkolnego, a co za tym idzie, rozpoczęcie nowego życia.

~

Jak widać mam bardzo prosty styl pisania. Pomysł na fabułę jest równie prosty co konstrukcja rosyjskiego cepa, więc nie liczcie na jakieś wielkie zawiłości i oryginalność. Postaram się przedstawić jednak wszystko tak, aby wydało się interesujące. Za błędy przepraszam, ale nie betuje swoich opowiadań.
Pozdrawiam.

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że powstają nowe opowiadania SasuNaru. Życzę powodzenia i czekam na pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szukałem perły i widzę, że znalazłem. Cudowny styl, zero błędów. Proszę tylko o dłuższe notki.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. (Rozgląda się) Coś nowego? :D To nic, że cep, to nic, że kolejna historia ze szkołą w tle. Jak tekst jest dobrze napisany, to zawsze miło się czyta. A tu się zapowiada bardzo dobrze. Mamy nową szkołę ale też jakąś tajemnicę. No nic pozostaje czekać na rozwój akcji, co niniejszym będę od teraz czynić ;)
    Życzę wena i pozdrawiam :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń